piątek, 1 sierpnia 2014

tycieńkie bratz - 3


 

 

 




15 komentarzy:

  1. Słodkie są bardzo. Jak nie lubię "dużych" Bratz, dzieci są kapitalne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, słodziaki to one są - dlatego niedługo będę się oglądała za kolejnymi...
      duże mają wspaniałe oczy - ale usta jak z horroru, dlatego mam tylko jedną
      bratzopodobną Cruellę, ale i tak już myślę o oddaniu jej...

      Usuń
  2. Uwielbiam te maluszki Bratz :) są przesłodkie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. maluszki potrafią duuużo rozczulić, to fakt...

      Usuń
  3. Ooooo...śliczne :) , takich jeszcze nie mam , mam maleńkie bobasy :) ... ale kocham wszystkie Bracki, nawet te z paskudnym makijażem :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale masz (miałaś?) za to przesłodką murzyneczkę Sashę - ja marzę dokładnie o takiej tylko oczywiście w wersji maciupciej jak te tutaj - murzyneczka z kręciołkami na głowie, ech, zostały mi jeno mrzonki, jeno wzdychania i sny na jawie...

      Usuń
  4. Dzieciaki - najfajniejsze z bratzek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, choć widziałam bratzkę zwaną "mamą" - nawet ciekawa była...
      a nastolatki z tej rodzinki wyglądają tak niecodziennie, że można by je
      spokojnie bez większych nakładów przerobić na lalkową kosmitkę -
      co byłoby wytłumaczalnym powodem nabycia jakiejś przedstawicielki ;D

      Usuń
  5. rozrabiaki z tych Twoich niuniek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, ale mają tyle wdzięku, że wiele im wybaczam...

      Usuń
  6. Moja faworytka, to ta w żółtym kapelutku :)
    Widzę, że świetnie się bawią z konikami. Ja dalej jestem na tropach wymiarów lalkopsinki ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każda jest urocza - ale moja gwiazdeczka to zdecydowanie brązowowłosa/brązowooka (zgubiły mi się jej słodkie kiziołki-miziołki jakie miała na główce - takie ma Sasha u Kasi w Lalkach Zbieraczki...)

      Usuń
  7. Kiedyś z Mamą namiętnie zbierałyśmy Bratz, po której to pasji został mi wielki karton pełen wielkogłowych panienek. W zasadzie uwielbiałam je w każdej wersji, no może z wyjątkiem tej maxi ;-) (mieszkałyśmy wtedy w ciasnej kawalerce ;-). Takie maluszki siedziały u mnie na stanowisku komputerowym. Poważna pani redaktor otoczyła swoje miejsce pracy zwierzątkami LPS, My Little Pony i karykaturalnymi lalkami :-))). Taaaa, dla nas to też były kosmitki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie oswajanie przestrzeni zawsze mnie wzrusza, pokazuje też, jak bardzo potrzebujemy czegoś namacalnego ale i z humorem, by nabrać dystansu i do siebie i do swych problemów...
      moje biurko gości malutkiego prosiaczka długopisowego - prezent sprzed kilku lat od życzliwej mi duszyczki ( różowiutka słodycz rozbawia i odstresowywuje nie tylko mnie )

      Usuń
  8. No, tak... Pamiętam, przyjaciel mojej Mamy (pan dyrektor dużej firmy), miał przy swoim kompie kolekcję porcelanowych kotków :-)

    OdpowiedzUsuń