zgodnie z obietnicą - NAPRAWDĘ ostatni już odcinek :)))
pyszny duet kawusi - wart każdej złotóweczki - ale to jeszcze nic -
ważniejsze, na co jeszcze Jędrkowi nie było żal wydać ostanich
złotówek, by żonka w euforii była i z niejedną lalinką wróciła :D
siedziały sierotki jak na rozżarzonych węgiełkach -
kolejka do adopcji była spora - ale co się dziwić :)))
niektóre panienki spędzały czas solo, inne w grupkach
to kolejna dynieczka, która cm po cm obala mur uprzedzeń -
nieee, nie wygoniłabym takiej psotnicy z Szydełeczkowa :)
o ile się nie mylę - to szczęście Balbiny - przez Nią pomalowana?!
o ile się nie mylę - to szczęście Balbiny - przez Nią pomalowana?!
...inne niunie raźniej czuły się w parach...
ale TA panienka zamknęła mi na chwilę usta i myśli -
gdybym mogła - tobym z Nią wróciła - niesamowita jest
i na moje szczęście mieszka w Baśniowie , więc będę mogła
czasem Ją odwiedzać - cudowna roztrzepana gapcia ♥
potem zgrabnie przeskoczyła na drugi koniec lokalu :)
śrubowaty wieszak niczym sprzęt Człowieka Kreta
najwyraźniej nie przerażał ruchliwej Kruszynki :)
próbowałam Ją utemperować, rzucając weń kapeluszami ;P
to zbiegły pacjent jakiegoś polowego szpitala -
czujnie rozgląda się w Szydełeczkowie - jeszcze
nie wie, że nie musi się obawiać - no chyba, że
nie lubi eksperymentów biomechanicznych ;P
o rudowłosej disneyce XL Naomi pisała mi dosłownie
2-3 dni przed lalkowiskiem w KKKK - dobrze, że moja
Córcia poratowała Mamę na Dzień Dziecka a ślubny
przeliczył kontrolnie i zasilił brzęczącą monetą :)
najwyraźniej nie przerażał ruchliwej Kruszynki :)
ciekawej urody to stworzonko - trochę jak krzyżówka
Kurhn z wielkodyńkami typu byul, zwane dziubaskami
a to ŁUP Naomi (jeden z wielu) - Koniczynka rozgląda
się rezolutnie, czy gdzieś w kącie nie chlipie osamotniona
inna koninka - znam ten mechanizm - otwórz drzwi i serce
dla Koniczynki a zaraz tabun nadciąga jak za taborem!
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
Naomi jest wielce życzliwą i bezinteresowną Koleżanką -
nie tylko wytargowała dla mnie Meridę Animators Disney,
nie tylko jest skłonna zdesantować zdobycznego w KKKK
Action Mena do Szydełeczkowa - ale co dla mnie niesamowite -
pokazała mi moje czekoladowe marzenie, choć mogła wszak
sobie sama chapsnąć tę słodkościową lalinkę - ale po kolei...
czujnie rozgląda się w Szydełeczkowie - jeszcze
nie wie, że nie musi się obawiać - no chyba, że
nie lubi eksperymentów biomechanicznych ;P
2-3 dni przed lalkowiskiem w KKKK - dobrze, że moja
Córcia poratowała Mamę na Dzień Dziecka a ślubny
przeliczył kontrolnie i zasilił brzęczącą monetą :)
Malwinka wprowadza Rudą w bajkowe towarzystwo :)
... i nadszedł czas na pokazanie mojego czekoladowego
marzenia - słodka niunia od MGA - Best Ever Friends ♥
(oj, chce mi się też Rudej oraz zielonookiej a czarnolokiej)
Perełka goliznę szybko zakryła tym, co było w nowym
domku pod ręką - a do sesji chapsnęła maleństwa -
jak widać - ma słabość do fruwających pupili :)))
a takie śmieszne i rozczulające cuś od Berengeura
przybyło do Szydełeczkowa na dłuuugie wakacje ♥
maleństwo wywołano ciepłe uczucia zarówno u mej
wszak zdystansowanej lalkowo Córci jak i męża,
który kazał mi szybko wyjąć niunię z foliówki ;P
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
i już tak absolutnie na marginesie - szłam radośnie na Ów Zlot w KKKK
nie zastanawiając się luzacko nic a nic jak i kto zajął się jego organizacją -
myślałam, że ot, kilku Lalkolubów się skrzyknęło, ustaliło dzień i lokal
i rozesłało wici wszem i wobec - a takie duszyczki jak ja z entuzjazmem
lub "z pewną taką nieśmiałością" potwierdziły swój i lalek udział...
okazało się, że z inicjatywą wyszła Paulina Jarysz -
DZIĘKUJĘ, PAULINO!!! i przepraszam, że zajęta tyloma
zachwycającymi plastikami nawet nie pogadałam zbytnio
z Organizatorką tego przedsięwzięcia - SOOORKI!!!
DZIĘKI ZA UDANE LALKOWISKO - O LALKOLUBY!!!
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥♥
po spotkaniu wiem, że na drugi raz wezmę kartonik złożony na
pół z napisanym moim blogiem, by Inni wiedzieli, czyje lalinki
okupują parapet czy stolik - zaś przytomna jak zawsze Zbieraczka
poddała równie ważną kwestię - naszej bezpośredniej tożsamości -
czyli jakiś karteczek/identyfikatorów choćby naklejek np. "Inka"
jesteśmy tak różni - ale wszyscy występujemy w tej samej bajce -
bajce o Lalkolubach, którzy chcą się czasem spotkać - mało tego -
wiele stronic możemy sami zapełnić - wystarczy tylko chcieć?
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
i już tak absolutnie na marginesie - szłam radośnie na Ów Zlot w KKKK
nie zastanawiając się luzacko nic a nic jak i kto zajął się jego organizacją -
myślałam, że ot, kilku Lalkolubów się skrzyknęło, ustaliło dzień i lokal
i rozesłało wici wszem i wobec - a takie duszyczki jak ja z entuzjazmem
lub "z pewną taką nieśmiałością" potwierdziły swój i lalek udział...
okazało się, że z inicjatywą wyszła Paulina Jarysz -
DZIĘKUJĘ, PAULINO!!! i przepraszam, że zajęta tyloma
zachwycającymi plastikami nawet nie pogadałam zbytnio
z Organizatorką tego przedsięwzięcia - SOOORKI!!!
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥♥
po spotkaniu wiem, że na drugi raz wezmę kartonik złożony na
pół z napisanym moim blogiem, by Inni wiedzieli, czyje lalinki
okupują parapet czy stolik - zaś przytomna jak zawsze Zbieraczka
poddała równie ważną kwestię - naszej bezpośredniej tożsamości -
czyli jakiś karteczek/identyfikatorów choćby naklejek np. "Inka"
bajce o Lalkolubach, którzy chcą się czasem spotkać - mało tego -
wiele stronic możemy sami zapełnić - wystarczy tylko chcieć?
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
do następnego lalkowego!