choć wiedziałam od pierwszej chwili, jakie imię będzie nosić moja
duża mała Marcelina - szukałam choćby strzępu inspiracji, co do kraju
pochodzenia - ze względu na Jej urodę - mój wybór padł na Brazylię -
stąd poszukiwania imion z tej krainy - zachęcam do lektury
duża mała Marcelina - szukałam choćby strzępu inspiracji, co do kraju
pochodzenia - ze względu na Jej urodę - mój wybór padł na Brazylię -
stąd poszukiwania imion z tej krainy - zachęcam do lektury
po tym tekście upewniłam się, że po prostu nie ma czegoś takiego
jak nietrafione imię dla lalkowej brazylijki - każde będzie akuratne,
jeśli tego chcę ja czy Ona sama (imię po poprzedniej właścicielce)
Marcelina pokazuje pierwszy raz na tym blogu nie tylko siebie -
ale i szydełkowe wypieki - słone precelki, słodkie a korzenne
katarzynki czy kruche wafelki o najróżniejszych kształtach :)
mam słabość do płatków śniegu, wszelkich gwiazdek i śnieżynek -
również tych bajkowych - doskonale pamiętam bajkę o śniegowej
Dziewczynce, którą sobie bezdzietna para ulepiła - ale dziewczę,
jak to dziecko - pobiegło za rówieśnikami - i już nie wróciło...
kwiatki małe i duże - niby malwy oraz róże - a w wersji Marceliny -
kwiatkowe chmury i różane słońce doglądają małej grządki :)
cokolwiek wydziergane - miało początek w pojedynczym,
jakże niepozornym "oczku" - prułam niektóre kilka razy -
bo tradycyjnie robię "z głowy" - bez szablonów - opierając
się na pamięci, fantazji i upartej idei końcowego efektu ;P
Marcelina to wesołe dziecko - lubi psoty i przebieranki :)
wszystko, co widać na tej fotce - w samo południe opuściło
już Warszawę - będzie służyło jako "stemple" do odciskania
wzorów na ceramice - jeśli będę dysponować jakimiś fotami
z przebiegu prac albo choćby finalnych produktów -
nie omieszkam przybliżyć Wam w którymś poście :)
Marcelinę modeling nieco znużył - oddała się lekturze,
ale moc wrażeń wraz z deszczem za oknem - ukołysał
dziewczynkę do snu - a w Jej śnie - same śnieżynki...
...wśród wielu odległych galaktyk przepełnionych zimnym
powietrzem mknie nieznany obiekt latający z ładunkiem...
...po wylądowaniu - ekipa sprawnie i bezgłośnie opróżniła
ostatnią zajętą komorę - zostawiając na planecie Black kulę
zabezpieczoną obłokiem zmrożonego helu i mieniących się
w blasku 3 księżyców srebrzystych niby śnieżynek...
...przez pierwszy miesiąc kula nawet nie drgnęła...
...potem dzień po dniu jasny obłok rozwarstwiał się ukazując
jakby miedziane misternie rzeźbione naczynie z pokrywką...
...tuż przed zachodem większego słońca klapka uległa samodestrukcji...
...wewnątrz aż się skrzyło od blasku - żywych istot, wyładowań?!...
...niczym sto tysięcy grzmotów rozniósł się głos "a co tu robi lalka?!"
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
pewnie się domyślacie - Marcelinka się obudziła
i nie wiadomo kiedy wróci na planetę Black...
no cóż - do następnego lalkowego zatem :)))
w roli zaś eksponatów sf wystąpiło słodkości w swoim oryginalnym
opakowaniu - akurat, gdy dziergałam śnieżynki dla Pani Magdy -
moja Córa przyszła podzielić się upominkiem - bajkowo, prawda?
jak nietrafione imię dla lalkowej brazylijki - każde będzie akuratne,
jeśli tego chcę ja czy Ona sama (imię po poprzedniej właścicielce)
ale i szydełkowe wypieki - słone precelki, słodkie a korzenne
katarzynki czy kruche wafelki o najróżniejszych kształtach :)
również tych bajkowych - doskonale pamiętam bajkę o śniegowej
Dziewczynce, którą sobie bezdzietna para ulepiła - ale dziewczę,
jak to dziecko - pobiegło za rówieśnikami - i już nie wróciło...
kwiatkowe chmury i różane słońce doglądają małej grządki :)
cokolwiek wydziergane - miało początek w pojedynczym,
jakże niepozornym "oczku" - prułam niektóre kilka razy -
bo tradycyjnie robię "z głowy" - bez szablonów - opierając
się na pamięci, fantazji i upartej idei końcowego efektu ;P
Marcelina to wesołe dziecko - lubi psoty i przebieranki :)
wszystko, co widać na tej fotce - w samo południe opuściło
już Warszawę - będzie służyło jako "stemple" do odciskania
wzorów na ceramice - jeśli będę dysponować jakimiś fotami
z przebiegu prac albo choćby finalnych produktów -
nie omieszkam przybliżyć Wam w którymś poście :)
ale moc wrażeń wraz z deszczem za oknem - ukołysał
dziewczynkę do snu - a w Jej śnie - same śnieżynki...
powietrzem mknie nieznany obiekt latający z ładunkiem...
ostatnią zajętą komorę - zostawiając na planecie Black kulę
zabezpieczoną obłokiem zmrożonego helu i mieniących się
w blasku 3 księżyców srebrzystych niby śnieżynek...
...potem dzień po dniu jasny obłok rozwarstwiał się ukazując
jakby miedziane misternie rzeźbione naczynie z pokrywką...
...tuż przed zachodem większego słońca klapka uległa samodestrukcji...
...wewnątrz aż się skrzyło od blasku - żywych istot, wyładowań?!...
...niczym sto tysięcy grzmotów rozniósł się głos "a co tu robi lalka?!"
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
pewnie się domyślacie - Marcelinka się obudziła
i nie wiadomo kiedy wróci na planetę Black...
no cóż - do następnego lalkowego zatem :)))
w roli zaś eksponatów sf wystąpiło słodkości w swoim oryginalnym
opakowaniu - akurat, gdy dziergałam śnieżynki dla Pani Magdy -
moja Córa przyszła podzielić się upominkiem - bajkowo, prawda?
zaiste, to słodkość o ogromnej mocy jednej galaktyki :DDD