niedziela, 11 grudnia 2016

katarzynki Marcelinki


choć wiedziałam od pierwszej chwili, jakie imię będzie nosić moja 
duża mała Marcelina - szukałam choćby strzępu inspiracji, co do kraju 
pochodzenia - ze względu na Jej urodę - mój wybór padł na Brazylię - 
stąd poszukiwania imion z tej krainy - zachęcam do lektury 


po tym tekście upewniłam się, że po prostu nie ma czegoś takiego 
jak nietrafione imię dla lalkowej brazylijki - każde będzie akuratne,  
jeśli tego chcę ja czy Ona sama (imię po poprzedniej właścicielce) 

 

Marcelina pokazuje pierwszy raz na tym blogu nie tylko siebie - 
ale i szydełkowe wypieki - słone precelki, słodkie a korzenne 
katarzynki czy kruche wafelki o najróżniejszych kształtach :) 

 

 

 

 

mam słabość do płatków śniegu, wszelkich gwiazdek i śnieżynek - 
również tych bajkowych -  doskonale pamiętam bajkę o śniegowej 
Dziewczynce, którą sobie bezdzietna para ulepiła - ale dziewczę, 
jak to dziecko - pobiegło za rówieśnikami - i już nie wróciło... 


 

 

kwiatki małe i duże - niby malwy oraz róże - a w wersji Marceliny - 
kwiatkowe chmury i różane słońce doglądają małej grządki :) 


 

cokolwiek wydziergane - miało początek w pojedynczym, 
jakże niepozornym "oczku" - prułam niektóre kilka razy - 
bo tradycyjnie robię "z głowy" - bez szablonów - opierając 
się na pamięci, fantazji i upartej idei końcowego efektu ;P 


 

 

Marcelina to wesołe dziecko - lubi psoty i przebieranki :) 

  
wszystko, co widać na tej fotce - w samo południe opuściło 
już Warszawę - będzie służyło jako "stemple" do odciskania 
wzorów na ceramice - jeśli będę dysponować jakimiś fotami 
z przebiegu prac albo choćby finalnych produktów - 
nie omieszkam przybliżyć Wam w którymś poście :) 


 

Marcelinę modeling nieco znużył - oddała się lekturze, 
ale moc wrażeń wraz z deszczem za oknem - ukołysał 
dziewczynkę do snu - a w Jej śnie - same śnieżynki... 


 

...wśród wielu odległych galaktyk przepełnionych zimnym  
powietrzem mknie nieznany obiekt latający z ładunkiem... 


 

 ...po wylądowaniu - ekipa sprawnie i bezgłośnie opróżniła 
ostatnią zajętą komorę - zostawiając na planecie Black kulę 
zabezpieczoną obłokiem zmrożonego helu i mieniących się 
w blasku 3 księżyców srebrzystych niby śnieżynek...


 

...przez pierwszy miesiąc kula nawet nie drgnęła... 

...potem dzień po dniu jasny obłok rozwarstwiał się ukazując 
jakby miedziane misternie rzeźbione naczynie z pokrywką... 

 

...tuż przed zachodem większego słońca klapka uległa samodestrukcji... 

...wewnątrz aż się skrzyło od blasku - żywych istot, wyładowań?!...

...niczym sto tysięcy grzmotów rozniósł się głos "a co tu robi lalka?!"  

 ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ 

pewnie się domyślacie - Marcelinka się obudziła 
i nie wiadomo kiedy wróci na planetę Black... 


no cóż - do następnego lalkowego zatem :))) 

w roli zaś eksponatów sf wystąpiło słodkości w swoim oryginalnym 
opakowaniu - akurat, gdy dziergałam śnieżynki dla Pani Magdy - 
moja Córa przyszła podzielić się upominkiem - bajkowo, prawda? 


 

 zaiste, to słodkość o ogromnej mocy jednej galaktyki :DDD 

20 komentarzy:

  1. Pięknie sfotografowana historia SF. Me gusta! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam nadzieję, że znajdę wśród
      lalkomaniaków też i fanów sf :)))

      Usuń
  2. Ha ha ale fajna historia sf :) super zdjęcia Ci wyszły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje szydełkowe cuda z pewnością przyczynią się do upiększenia tej ceramiki. mam nadzieję, że zobaczymy efekt końcowy. Marcelinka bardzo sympatyczna.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sowo! ja się dopiero rozkręcam - mam już
      pomysły na wiosnę/lato - tj. moc ptactwa
      oraz roślinności płaskiej do odciskania ;P

      oczywiście sama jestem ciekawa, jak dziergałki
      mogą wpłynąć na kreatywność artystów amatorów
      (w tym niepełnosprawnych)

      Usuń
  4. Marcelinka to bardzo ładna lalka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dlatego moje wahanie oscylowało
      tylko w granicy 2-3 sekund:DDD

      Usuń
  5. Piękne te Twoje wyroby . Pomysł odciskania ich w ceramice bardzo ciekawy :). Była ceramika sznurkowa, ta będzie szydełkowo-śnieżynkowa :). Marcelinka... cóż , wiedziałam, że trzeba ją brać i jak widzę miałam rację :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nooo, miałaś, miałaś rację!
      wielce optymistyczne to
      dziewczątko na zimowy czas!

      Usuń
  6. Tworzysz jak przystało na artystkę,z serca:)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Z głowy" wychodzi najfajniej:), ciekawa jestem efektów na ceramice. Słodka lala:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super historia.Szydełkowe prace są cudowne.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Klapka uległa samodestrukcji...:)))) Bardzo fajna sesja ze wspaniałymi dekoracjami i Marcelinka jest śliczna.
    Buziaki!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. galaktyczne słodkości przyprawiły mnie o cieknącą ślinkę... , co bardzo mnie dziwi, bo ostatnio - po przejściu grypy żołądkowej - nie mogę na nic takiego patrzeć ... Zaiste magiczne te słodkości Twoje... Ileż Ty cudeniek nadziergałaś i aż żal, że ich rolą będzie stemplowanie..., widziałabym z nich cudne ubranko... Marcelinka bardzo sympatyczna lala :-) Grzeczne toto, nie fika koziołków przed obiektywem, tylko spokojnie siedzi :-) Lubię takie grzeczne maluszki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ayu! galaktyczne słodkości już tak mają - ale grunt,
      że grypa rozpracowana na podstawowe elementy, tak?

      a ze skromnej gwiazdki tej przypominającej rozgwiazdę
      tyle że w ilości ok.300sztuk kiedyś zrobiłam bluzkę -
      białą niczym pierwszy śnieg - poszła w świat, zanim
      zaczęłam fotografować swoje wyroby - ale wciąż chodzi
      za mną ta bluzka bo sama mi się taka marzy ♥

      dziergadełek w roli stempelków będzie więcej - zresztą
      nie przypadkowa ich barwa dość mętna by nie było szoku
      po ubabraniu w ziemistej materii...

      Marcelina przeszła wirtualne konsultacje ze Zbieraczką,
      więc wie, że jak nie będzie grzeczna - utemperują Ją w
      Dziwaczkowie :DDD

      Usuń