środa, 23 lipca 2014

mój talerz, moja sprawa - tofu


zaryzykowałam i kupiłam pierwszy raz tofu - bez zbędnych ceregieli oznajmiłam ślubnemu, iż powszechnie znane są walory zdrowotne tegoż - a co do smaku - to właśnie jego jakoby brak - jest też i atutem
i o dziwo nie wyganiana z kuchni (gdzie wszak On króluje) - trzasnęłam na żywca - całkowity spontan z tego, co miałam na podorędziu danko:


  • średnia cebula drobniutko poszatkowana (aj waj, lubię drobniuteńko) wrzucona na rozgrzany olej rzepakowy, chwilę podgrzana - potem do towarzystwa "na oko" sól, pieprz, czosnek granulowany oraz moje ulubione curry (powolutku przełamują się doń) wraz z TOFU (300 gram w sprasowanej kostce ofoliowanej) pokrojonym w kosteczkę - chwilkę popitrasić na wolnym ogienku
  • podlać H2O z czajniczka i śmiało bez żadnych oporów dusić nadal bez przesadnych fajerków 
  • można równolegle gotować sobie coś - np. ryż, kaszę, makaron
  • potem wymiąchać w misce i zaserwować z uśmiechem od ucha do ucha
o dziwo - ślubny zadowolony z ryżowej wersji - ale mam dylemat - ponoć ludziska robią cuda na kiju z tym tofu, a to o rety-kotlety, a to jakieś gulasze, smażone, pieczone, duszone - jeśli macie sprawdzone linki - podzielcie się smacznie i ze mną!

grazynkaa77@hotmail.com



3 komentarze:

  1. W twoim wydaniu brzmi smakowicie, nawet jeśli za tofu nie przepada człowiek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, dzięki - a mój człowiek był nie tylko zadowolony, ale nie bronił się przed powtórką z rozrywki na jutro - dla mnie tez był to szok ;D

      Usuń
  2. zapomniałam dodać - ślubny uatrakcyjnił i na szczęście! tę mini potrawę - dodając świeżego ogórasa hopsasa! pokrojonego w kosteczkę i od razu wiosennie zrobiło się troszeczkę - wybacz, ale niestety znowu to samo : nam smakowało...

    OdpowiedzUsuń