Jak ja uwielbiam takie rzeczy!!!! Są cudowne: nostalgiczne i przejmujące. Witrażowe detale na ledwo zauważalnej, witrażowej (popękane szkło?) fakturze. Zabawne, bo wczoraj w stolicy kupiłam planszę z motylami, którymi muszę dopełnić dekupażowy obraz na podłodze i szuflady szafki... Jakbyś była zainteresowana - to w sklepie "Tiger" na Nowym Świecie. Koszt: 3 zł.
Kiduś - cieszę się, żeś zauważyła i odebrała te "pękania" które właśnie mogą być i niby witrażowe ale i jakby osnute sięcią Pajęczycy Artystki - zabrakło mi olejnych flamastrów, którymi najczęściej robię obwódki srebrne czy złote - więc poratowałam się grą świateł ciut wklęsłych lini... :D
dzięki za cynk o planszach - będę polowań nie tylko na motyle!
Takie (potłuczone, poszarpane) kawałki składające się na całość, to moja wrażliwość ;-) I może ja sama. Wczoraj mieli jeszcze nieco retro - aniołów i mini ramki owocowe. Ale trzeba tam wpadać. Raj dla twórców: tasiemki, taśmy, brokat, confetti, naklejki, ruchome oczy i różne całości, które można rozmontować ;-) A przy tym po prostu fajne rzeczy codziennego użytku.
ooo, tymi tasiemkami, naklejkami i ruchomymi oczami toś mnie nakręciła - a w kawałkach cała Ty - tak, to Ty, całaś, choć w kawałkach lęków, żalu i bólu, gdzieniegdzie z tęczowymi kruszynami zachwytu, tęsknoty i nadziei na przekór fatalnym doświadczeniom...
fajna ta "nutka nostalgii" - dzięki! i ja lubię potencjał wycinków z gazet - nożyczki, klej i uratowane przed koszem gazety a frajdy więcej niż przy niejednych puzlach ;D
Druga praca bardzo ciekawa, intrygująca i te motyle :) Sama rzadko posługuję się collage'm, częściej już dekupażem, a najczęściej ołówkiem, kredką lub pędzlem, ale Twoje prace mnie zachwyciły, są piękne :) Z naszej Inki jest artystka ;) Pozdrawiam Szkicotek
Eryś - z motylami i mojej Córci się podoba - niby czarno-biało a jednak motyle wniosły nie tylko barwę, ruch ale uśmiech - ulotne niczym cienie na powiekach a tak piękne... miło mi, że moje prace znalazły kolejnego wrażliwego odbiorcę - zwłaszcza, że sama swój świat malujesz i rysujesz - ja czasem też, czasem wycinam, czasem wydziergam - tak, by dłonie odtworzyły, co w głowie :D
ojej - cieszę się! a Ty się notorycznie wypowiadasz na blogu poprzez swoje przemyślenia okołociuchowe, muzyczne wrzuty, różnorakie mocno subiektywne komentarze zdarzeń i osób ;D
co nie znaczy, że nie będę wypatrywać Twoich kolaży u Cię!
Wspaniały, tryptyk! Ciekawie przedstawiony temat. Autor: Osoba niezwykle wrażliwa! Podobno osoby, które są bardzo wrażliwe przeżywają swoje życie w dwójnasób... jak sądzisz, Ineczko?
Inko, oszołomiona mocą Twej inwencji - zamarłam wobec wspaniałości Twoich niezwykle sugestywnych kolaży. Każdy z nich wprowadza mnie do osobnego świata, w którym lustrzane odbicie pomnaża w nieskończoność blask źrenic - nawet, kiedy przysłania je półksiężyc wstydliwie opuszczonych rzęs. Fascynacja nie pozwala mi wyswobodzić się z tego zaklętego kręgu - lecz czy potrzebuję wyzwolenia? Każdego dnia wszystkie zadajemy sobie te pytania... Czas - jego potencjał, z góry przydzielony, wciąż kurczący się i dojmujący swym nieubłaganym upływem. Każdego dnia inna twarz spogląda na nas zza lustrzanej tafli, byśmy po latach orzekli zmianę... Nasze wysiłki jego zachowania są owocne jedynie bodaj w przypadku kolekcjonerstwa wspomnień (mej nieuleczalnej obsesji). Właściwie niepowstrzymany bieg minut jest potęgą weryfikującą ideały, niedoścignione mrzonki, taak często przeobrażające życie w gehennę dążenia ku nieistniejącemu... Zanurzeni w nim, możemy tylko obmywać swe przeobrażające się ciała z niewyraźniejącymi kształtami przeszłości. Motyl - symbol sublimacji i przechodniości naszych istnień, znikomości Piękna. A czymże właściwie ono jest? Zasypiamy, by obudzić się w trzepocie skrzydeł. Unosimy się nań, by przepaść na zawsze, nie zdążywszy nacieszyć się krotochwilą spełnienia...
Przeglądamy się w lustrach, nieświadomi, iż właściwie jesteśmy nimi osaczeni - określają nas ludzkie spojrzenia, rzeźbiące naszą postać...
Inko, dziękuję Ci za zaszczepienie w głowie mej jasnej tylu refleksji, na których kręte zwoje brak tu miejsca, lecz które prężyć się będą odtąd ilekroć obejmę wejrzeniem tą nieznajomą i w gruncie rzeczy taak obcą postać zza lustrzanej gładzi.
jakże często jeno omiatamy wzrokiem swe twarze, choć odbite to spojrzenia - jednak i one mogą nas utulić - nieodwracalność zmian może koić, jak rytm przyrody, której jesteśmy tak piękną cząstką...
Bardzo ciekawe prace, nie da się przejść obok nich obojętne. Osobiście noszę się z zamiarem zrobienia animacji poklatkowej z kolażu ale tylko noszę póki co :P
Jak ja uwielbiam takie rzeczy!!!! Są cudowne: nostalgiczne i przejmujące. Witrażowe detale na ledwo zauważalnej, witrażowej (popękane szkło?) fakturze.
OdpowiedzUsuńZabawne, bo wczoraj w stolicy kupiłam planszę z motylami, którymi muszę dopełnić dekupażowy obraz na podłodze i szuflady szafki... Jakbyś była zainteresowana - to w sklepie "Tiger" na Nowym Świecie. Koszt: 3 zł.
Kiduś - cieszę się, żeś zauważyła i odebrała te "pękania"
Usuńktóre właśnie mogą być i niby witrażowe ale i jakby osnute
sięcią Pajęczycy Artystki - zabrakło mi olejnych flamastrów,
którymi najczęściej robię obwódki srebrne czy złote - więc
poratowałam się grą świateł ciut wklęsłych lini... :D
dzięki za cynk o planszach - będę polowań nie tylko na motyle!
Takie (potłuczone, poszarpane) kawałki składające się na całość, to moja wrażliwość ;-) I może ja sama.
UsuńWczoraj mieli jeszcze nieco retro - aniołów i mini ramki owocowe. Ale trzeba tam wpadać. Raj dla twórców: tasiemki, taśmy, brokat, confetti, naklejki, ruchome oczy i różne całości, które można rozmontować ;-) A przy tym po prostu fajne rzeczy codziennego użytku.
ooo, tymi tasiemkami, naklejkami i ruchomymi oczami
Usuńtoś mnie nakręciła - a w kawałkach cała Ty - tak, to Ty,
całaś, choć w kawałkach lęków, żalu i bólu, gdzieniegdzie
z tęczowymi kruszynami zachwytu, tęsknoty i nadziei
na przekór fatalnym doświadczeniom...
Bardzo lubię collage - daje niesamowicie dużo możliwości:) Fajny pomysł na nutkę nostalgii:)
OdpowiedzUsuńfajna ta "nutka nostalgii" - dzięki!
Usuńi ja lubię potencjał wycinków z gazet -
nożyczki, klej i uratowane przed koszem
gazety a frajdy więcej niż przy niejednych
puzlach ;D
Druga praca bardzo ciekawa, intrygująca i te motyle :) Sama rzadko posługuję się collage'm, częściej już dekupażem, a najczęściej ołówkiem, kredką lub pędzlem, ale Twoje prace mnie zachwyciły, są piękne :)
OdpowiedzUsuńZ naszej Inki jest artystka ;)
Pozdrawiam
Szkicotek
Eryś - z motylami i mojej Córci się podoba - niby
Usuńczarno-biało a jednak motyle wniosły nie tylko
barwę, ruch ale uśmiech - ulotne niczym cienie
na powiekach a tak piękne...
miło mi, że moje prace znalazły kolejnego wrażliwego
odbiorcę - zwłaszcza, że sama swój świat malujesz i
rysujesz - ja czasem też, czasem wycinam, czasem
wydziergam - tak, by dłonie odtworzyły, co w głowie :D
Genialne! Podoba mi się przekaz. Kiedyś często robiłam kolażę, bardziej słowne, niż obrazkowe, czasem wracam, żeby się wypowiedzieć ;)
OdpowiedzUsuńojej - cieszę się! a Ty się notorycznie wypowiadasz na blogu
Usuńpoprzez swoje przemyślenia okołociuchowe, muzyczne wrzuty,
różnorakie mocno subiektywne komentarze zdarzeń i osób ;D
co nie znaczy, że nie będę wypatrywać Twoich kolaży u Cię!
Wspaniały, tryptyk! Ciekawie przedstawiony temat. Autor: Osoba niezwykle wrażliwa!
OdpowiedzUsuńPodobno osoby, które są bardzo wrażliwe przeżywają swoje życie w dwójnasób... jak sądzisz, Ineczko?
a jak ktoś czyni to po wielokroć?
Usuńpoprzez różne dziedziny sztuk
mniej i bardziej okazałych ;D
miło mi, że się podoba!
Cóż...właściwie wszystko jest możliwe :-)
OdpowiedzUsuń... a przynajmniej - WIELE :D
Usuńpozdrawiam cieplutko, Oleńko!
Inko, oszołomiona mocą Twej inwencji - zamarłam wobec wspaniałości Twoich niezwykle sugestywnych kolaży. Każdy z nich wprowadza mnie do osobnego świata, w którym lustrzane odbicie pomnaża w nieskończoność blask źrenic - nawet, kiedy przysłania je półksiężyc wstydliwie opuszczonych rzęs.
OdpowiedzUsuńFascynacja nie pozwala mi wyswobodzić się z tego zaklętego kręgu - lecz czy potrzebuję wyzwolenia? Każdego dnia wszystkie zadajemy sobie te pytania...
Czas - jego potencjał, z góry przydzielony, wciąż kurczący się i dojmujący swym nieubłaganym upływem. Każdego dnia inna twarz spogląda na nas zza lustrzanej tafli, byśmy po latach orzekli zmianę... Nasze wysiłki jego zachowania są owocne jedynie bodaj w przypadku kolekcjonerstwa wspomnień (mej nieuleczalnej obsesji).
Właściwie niepowstrzymany bieg minut jest potęgą weryfikującą ideały, niedoścignione mrzonki, taak często przeobrażające życie w gehennę dążenia ku nieistniejącemu... Zanurzeni w nim, możemy tylko obmywać swe przeobrażające się ciała z niewyraźniejącymi kształtami przeszłości. Motyl - symbol sublimacji i przechodniości naszych istnień, znikomości Piękna.
A czymże właściwie ono jest?
Zasypiamy, by obudzić się w trzepocie skrzydeł. Unosimy się nań, by przepaść na zawsze, nie zdążywszy nacieszyć się krotochwilą spełnienia...
Przeglądamy się w lustrach, nieświadomi, iż właściwie jesteśmy nimi osaczeni - określają nas ludzkie spojrzenia, rzeźbiące naszą postać...
Inko, dziękuję Ci za zaszczepienie w głowie mej jasnej tylu refleksji, na których kręte zwoje brak tu miejsca, lecz które prężyć się będą odtąd ilekroć obejmę wejrzeniem tą nieznajomą i w gruncie rzeczy taak obcą postać zza lustrzanej gładzi.
jakże często jeno omiatamy wzrokiem swe twarze,
Usuńchoć odbite to spojrzenia - jednak i one mogą nas
utulić - nieodwracalność zmian może koić, jak rytm
przyrody, której jesteśmy tak piękną cząstką...
Bardzo ciekawe prace, nie da się przejść obok nich obojętne. Osobiście noszę się z zamiarem zrobienia animacji poklatkowej z kolażu ale tylko noszę póki co :P
OdpowiedzUsuńjakiś czas temu przeczytałam :
Usuń"nie odkładaj marzeń na półkę" ;D
Dobre pytania i kolaże bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńniezmiernie mi miło!
Usuń