jako folkolubne stworzenie - o dziwo, nigdy pasów nie lubiłam, jakoś mi nie było z nimi po drodze - ale że życie to passsmo notorycznych zmian - i ja polubiłam piony i poziomy tak kolorowo zaznaczające swe istnienie
od dziś (nie wiem, rzecz jasna, do kiedy) passsy mi passsują bardzo!!!
(w wersji krótkiej - oraz barwach, które zawsze były bliskie memu sercu)
tak mniej więcej prezentuje się tzw. reprezentacyjna strona - już wiem, iż muszę zaszyć to, co w zamyśle miało być rozpinane - a ukochane pętelki wraz z dobranymi kolorystycznie guzikami - zostawić dla uzyskania efektu fantomu zapięcia
to profil ukazujący dobitnie różnicę między tyłem a przodem
i oczywiście tył dla pewności, jaki mi zamysł przyświecał, gdy namiętnie wywijałam igliczkami (choć potem każdą część sweterka obszydełkowałam wściekłym różem)
w komplecie powstała też wściekła torebka na zakupy z moim ulubionym kabaretkowym wzorem - ale skutecznie komuś się spodobała i ubranko osamotnione jest...